Image is not available
Slider
Image

Zamek w Chęcinach ostoją podczas epidemii. To tu chronili się przyszli królowie przed zarazą!

Zamek w Chęcinach ostoją podczas epidemii. To tu chronili się przyszli królowie przed zarazą!

            W ostatnim czasie świat stanął przed obliczem szerzącej się pandemii koronowirusa. Jak dobrze pamiętamy, od zarania dziejów epidemie cyklicznie nawiedzały i dziesiątkowały ludzkość zmieniając wielokrotnie historię. W przeszłości zarazy nawiedziały także i Polskę, której to tereny w większości dżuma jednak ominęła, głównie dzięki wprowadzeniu przez króla Kazimierza Wielkiego środków prewencji, jak chociażby izolacji miast. To właśnie
w chęcińskiej warowni przed zarazą chronili się możnowładcy i przyszli królowie.

           

Zarazy od wieków były zmorą ówcześnie żyjących

            „Od powietrza, głodu, ognia i wojny – Wybaw nas Panie!” – tak rzecze jedna
z chrześcijańskich suplikacji (modlitw błagalnych), którą usłyszeć możemy np. podczas procesji Bożego Ciała. Wydaje nam się, że jej treść jest oczywista. Ale nie do końca… Pożary, konflikty zbrojne i niedobór pożywienia były częstymi zjawiskami wieków minionych. Obecnie, w realiach XXI wieku, są one na gruncie polskim czy też szerzej - europejskim przeważnie zjawiskami dla nas dość odległymi. Do niedawna przekonani byliśmy, że równie mało realne było zagrożenie od „powietrza”! Nie chodzi tu jednak o żadną trąbę powietrzną, huragan czy nalot bombowy, lecz o „morowe powietrze”, czyli zarazę, która od czasów najdawniejszych był zmorą ówcześnie żyjących.

Izolacja miast zapobiegła rozprzestrzenianiu się dżumy w Polsce

            Jedną z najpoważniejszych chorób w historii ludzkości, która przez wiele setek lat dziesiątkowała ziemską populację była dżuma. Nawiedzała ona ludzkość już od czasów starożytnych, lecz największe żniwo zebrała w okresie średniowiecza. Pierwsze ślady tzw. „czarnej śmierci” pojawiły się już w VI-VII wieku (tzw. „dżuma Justyniana”), lecz bardziej znana jest ta, której początków doszukiwać się należy w latach 20-tych XIV wieku na terenach dzisiejszej Mongolii. Prawdopodobnie poprzez „jedwabny szlak” trafiła ona do Azji Środkowej, a dalej na Krym. I tu pojawia się ciekawostka – jedna z tamtejszych twierdz oblegana była w 1345 r. przez Tatarów, którzy by przyspieszyć zakończenie oblężenia… wrzucili do środka miasta trupy ofiar dżumy. Stąd też choroba rozprzestrzeniła się błyskawicznie i trafiła z czasem do Italii poprzez genueńskich handlarzy, którzy dopłynęli
z Krymu do Mesyny, portu na Sycylii. Stamtąd rozniosła się po całej niemal Europie, począwszy od Włoch przez Francję, Półwysep Iberyjski, Skandynawski, Wyspy Brytyjskie aż po Moskwę, Kijów, Półwysep Bałkański, Grecję czy Konstantynopol. Najciekawszą jednak rzeczą jest to, że dżuma ominęła praktycznie większość terenów dzisiejszej Polski dzięki wprowadzeniu przez króla Kazimierza Wielkiego środków prewencji, np. izolacji miast.

Zaraza nawiedziła Chęciny podczas potopu szwedzkiego

            Czternastowieczna zaraza nie wygasła jednak na dobre i pojawiała się epizodycznie
w kolejnych wiekach, nie zabierając już aż tylu istnień ludzkich i mając zazwyczaj zawężony obszar geograficzny. Najlepszym nośnikiem choroby były przemieszczające się armie, które przenosiły też inne bakterie i wirusy. Jedna z takich zaraz (nieokreślonego rodzaju) nawiedziła Chęciny w czasach potopu szwedzkiego, przez co przez pewien okres miasto było opustoszałe. Kilka lat po wojnie określono liczbę mieszkańców na 84 katolików i 154 żydów. Z tego czasu pochodzi również interesujący testament Walentego Soboniowskiego, fundatora tzw. Sali Wielkiej w „Niemczówce”, który spisywał swoją ostatnią wolę właśnie w obliczu zarazy, choć jak sam przyznawał – czuł się wtedy dobrze.

W XV wieku Zamek w Chęcinach był ostoją w czasie rozprzestrzeniającej się choroby

            Nieco wcześniej, bo jeszcze w XV wieku, „morowe powietrze” nawiedziło stołeczny Kraków. W 1425 roku, w obawie przed rozprzestrzenieniem się choroby i zarażeniem rodziny królewskiej, Władysław Jagiełło postanowił wysłać do Chęcin swoją czwartą żonę Zofię Holszańską wraz z ich synem Władysławem, późniejszym Warneńczykiem. Sońka z czasem wyjechała wraz z mężem na Litwę, pozostawiając księcia w murach chęcińskiej twierdzy. Jak widać – warownia zdawała się królowi na tyle silna i odległa od stolicy, by właśnie w jej murach trudne czasy przetrwał następca rodu.
Oby górujący nad miastem Zamek tak jak przed laty uchronił króla Władysława III Warneńczyka, niech strzeże nas od pandemii z jaką przyszło nam się dziś zmierzyć.

 

Konrad Szymański

Agnieszka Olech

 

 

Image
Image
Image
Gmina Chęciny

facebook

instagram

youtube

trip advisor

Zamek Królewski w Chęcinach

Niemczówka

Geopark Świętokrzyski

Synagoga w Chęcinach