104 ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI
Odsłony: 371
- ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI
Miejmy nadzieję!… nie tę lichą, marną,
Co rdzeń spruchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
Tymi słowami z 1871 roku, Adam Asnyk chciał uchronić Polaków przed stagnacją, rezygnacją spowodowaną klęską powstania styczniowego, obudzić w nich nową nadzieję oraz odwagę do podjęcia kolejnej walki. Należał do pokolenia, które upragnionej wolności, niestety, nie zaznało, zapewne w niektórych nawet się taka wizja nie zrodziła, więc kto by pomyślał, że to się jeszcze uda...
Po 123 latach niewoli marzenie stało się rzeczywistością. Polska odzyskała niepodległość. Jak olbrzymia była to radość, my dzisiaj możemy sobie tylko wyobrazić. Najlepiej chyba oddają ówczesne nastroje słowa świadka wydarzeń - Jędrzeja Moraczewskiego, premiera RP od listopada 1918 do stycznia 1919: „Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. (...) Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało.” Słowa piękne, entuzjastyczne, choć z dzisiejszej perspektywy wydają się być nieco naiwne, wiele jeszcze nasze państwo musiało doświadczyć, aby tę niepodległość zachować.
Odzyskiwanie niepodległości było procesem stopniowym, nie wydarzyło się z dnia na dzień, do dziś dyskutuje się na temat „właściwości” świętowania akurat 11 listopada. Zarówno październik jak i listopad 1918 roku obfitowały w wydarzenia ważne, wręcz przełomowe dla naszej historii, niemniej działania przygotowujące były prowadzone lata wcześniej, zarówno te bardzo oczywiste, jak np. utworzenie Legionów Polskich, ale i te bardziej dyplomatyczne, przypominające światu o istnieniu narodu bez własnych granic. Wspomnieć tu można chociażby Ignacego Paderewskiego, jednego z najbardziej rozpoznawalnych Polaków w ówczesnym świecie, który przy okazji swoich koncertów, a sale wypełnione były po brzegi, opowiadał o historii Polski i jej dążeniach niepodległościowych. To dzięki niemu zebrano ponad 600 tys. podpisów pod petycją do prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona o zajęcie się sprawą polską (w ogłoszonym słynnym programie pokojowym prezydenta z 8 stycznia 1918 roku, w punkcie 13. postulowano: „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkałych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą...”). Ogólne osłabienie państw zaborczych, rozpadająca się monarchia austro-węgierska, klęska Niemiec na frontach I wojny oraz narastające w tymże cesarstwie nastroje rewolucyjne postawiły Polskę w sytuacji, o jakiej nie można było marzyć jeszcze kilka lat wcześniej. Wynikiem tego było m.in. ogłoszenie przez obu imperatorów państw centralnych tzw. Aktu 5 listopada 1916 roku, gdzie obiecywano powstanie – zależnego od władców niemieckich i austro-węgierskich – Królestwa Polskiego, z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem. Miało to wprawdzie na celu skłonienie Polaków do ochotniczego wstępowania w szeregi armii, niemniej faktem jest, iż dopuszczono używanie języka polskiego w urzędach czy szkołach, oraz utworzono organy polskiej władzy: Tymczasową Radę Stanu, a następnie, powołaną we wrześniu 1917 r., Radę Regencyjną (nie cieszyła się zbytnim poparciem rodaków jako zależna od zaborców, w jej skład weszli: książę Zdzisław Lubomirski, arcybiskup Aleksander Kakowski i hrabia Józef Ostrowski). To właśnie ta ostatnia, 7 października 1918 roku, zdecydowała się ogłosić na stronach „Monitora Polskiego” odezwę do narodu, przyjętą powszechnie jako ogłoszenie niepodległości: Polacy! Obecnie już losy nasze w znacznej mierze w naszych spoczywają rękach. Okażmy się godnymi tych potężnych nadziei, które z górą przez wiek żywili wśród ucisku i niedoli ojcowie nasi. Niech zamilknie wszystko, co nas wzajemnie dzielić może, a niech zabrzmi jeden wielki głos (…), a kilka dni później objęła zwierzchnictwo nad wojskiem.
Na terenach odzyskiwanych od wycofujących się sił państw centralnych przejmowano władzę organizując ośrodki, które miały odegrać decydującą rolę w tworzeniu nowej państwowości. Za pierwszy, w pełni niezależny rząd na ziemiach polskich, można uważać powołaną 19 października 1918 r. Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego pod przewodnictwem księdza Józefa Londzina, nieco później, 28 października posłowie polscy do parlamentu austriackiego ustanowili w Krakowie Polską Komisję Likwidacyjną, na czele z przywódcą PSL „Piast” Wincentym Witosem (przejęła władzę 31 października, po opuszczeniu miasta przez Austriaków). W wyzwolonym Lublinie, w nocy z 6 na 7 listopada, uformowano Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, którego premierem został Ignacy Daszyński, przywódca galicyjskich socjalistów, lecz jako posiadający bardzo ograniczone poparcie polityczne oraz radykalne postulaty nie zyskał szerokiego poparcia. 10 listopada rano, po ponad półtorarocznej niewoli w magdeburskiej twierdzy, specjalnym pociągiem z Berlina, powrócił do kraju Józef Piłsudski. Jako charyzmatyczny komendant pierwszej brygady Legionów i były członek Tymczasowej Rady Stanu było on wtedy postrzegany, nawet przez swoich wrogów, jako kandydat na przywódcę odradzającego się państwa. W tym i następnym dniu odbyto szereg narad wojskowych i konsultacji politycznych, m.in. z przedstawicielami Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej w Lublinie, Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie, z niemiecką Centralną Radą Żołnierską, których najważniejszym celem było rozbrajanie i ewakuacja niemieckiej armii (do 19 listopada opuściły teren Królestwa, w większości bez walki, niemniej zdarzały się ostre starcia) oraz tworzenie nowego rządu. Przybycie Piłsudskiego wywołało powszechny entuzjazm, w dniu 11 listopada Rada Regencyjna, „wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednolicenia wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju”, przekazała w jego ręce władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych wojsk polskich (sama Rada rozwiązała się 14 listopada). Tego samego dnia do kraju dotarła wiadomość, iż w Compiegne zawarto rozejm, zgodnie z którym wojska niemieckie zostały zmuszone do wycofania się na wschodni brzeg Renu i nastąpiła kapitulacja Niemiec.
To właśnie ten listopadowy dzień, łącząc datę zakończenia I wojny światowej z uhonorowaniem marszałka Józefa Piłsudskiego, postanowiono wyróżnić ustawą z 24 kwietnia 1937 roku, nadając mu rangę święta państwowego. Dokument notyfikujący powstanie niepodległego państwa polskiego został podpisany przez Józefa Piłsudskiego 16 listopada, niemniej nie kończył się proces budowy i walki o niezależność i odrodzone państwo. Dziś, biorąc udział w oficjalnych i tych mniej formalnych obchodach, machając flagami, przygotowując kotyliony, pamiętajmy, iż gdyby nie istnieli tacy ludzie marzący, pielęgnujący w sobie nadzieję a jednocześnie odważni i zdeterminowani, prawdopodobnie do dziś trudno by było szukać Polski na mapach Europy i świata.
Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje,
I przechowywać ideałów czystość:
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość.
Dla uczczenia rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, 11 listopada Zamek Królewski w Chęcinach rozbłyśnie w barwach narodowych.
Kornel Morawski
Centrum Informacji Turystycznej i Historycznej Gminy Chęciny