41. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce
Odsłony: 395
„Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju.”
W ten oto sposób, 13 grudnia 1981 roku, w mroźny niedzielny poranek, o godzinie 6 rano, słuchacze Polskiego Radia dowiedzieli się o jednym z najtragiczniejszych wydarzeń powojennej Polski. Przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego nadawano także w telewizji, zamiast Teleranka, na ekranach telewizorów pojawił się generał informując o wprowadzeniu, od północy 13 grudnia, stanu wojennego.
Sytuacja społeczna i gospodarcza w kraju przełomu lat 70. i 80. stawała się coraz trudniejsza, także dla ówczesnej władzy. Kryzys gospodarczy, wywołany polityką prowadzoną przez ostatnią dekadę, napędzał także kryzys społeczny. Brak podstawowych towarów przemysłowych i spożywczych, rosnące koszty produkcji, kolejne podwyżki cen, powszechne strajki, coraz większa cenzura i obostrzenia stały się codziennością obywatela Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. We wrześniu 1980 roku zarejestrowano Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, a w marcu 1981 roku NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, które zyskały powszechne poparcie i stały się, w krótkim czasie, potężnym problemem władzy, tracącej coraz wyraźniej kontrolę nad krajem. Powołując się na groźbę wkroczenia obcych wojsk na teren Polski (co do dziś wywołuje ogromne dyskusje, nie tylko wśród historyków) zdecydowano się, już na początku grudnia, na zdławienie opozycji i próbę opanowania sytuacji.
12 grudnia ok. północy, w Belwederze, Rada Państwa zebrała się na posiedzenie, na którym miano uchwalić wprowadzenie stanu wojennego na terenie całego kraju. Przy zaledwie jednym głosie wstrzymującym prof. Jana Szczepańskiego i jednym sprzeciwu – Ryszarda Reiffa (uważał, iż należy wypracować porozumienie z opozycją; bezpośrednio po wprowadzeniu stanu wojennego stracił stanowisko przewodniczącego Stowarzyszenia Pax, a w konsekwencji członka Rady Państwa). Podstawą prawną do jego wprowadzenia był art. 33 ust. 2 Konstytucji PRL (według nowej numeracji przyjętej w 1976 r.). Dziś powszechnie podnosi się kwestię złamania prawa przy tych działaniach. Decyzję wydano z pogwałceniem ówczesnej konstytucji - Rada Państwa mogła wydawać dekrety z mocą ustawy jedynie w okresie między sesjami Sejmu (w grudniu 1981 r. trwała sesja Sejmu). Choć nie było to jedyne naruszenie - kiedy członkowie Rady Państwa dopiero wkraczali do Belwederu na salę posiedzeń, miały już miejsce pierwsze internowania.
12 grudnia o godzinie 14.00 wydano stosowne rozkazy dla komend wojewódzkich milicji i okręgów wojskowych. Precyzyjne instrukcje spowodowały ruchy wojsk, wzywano w trybie pilnym funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej. Jeszcze przed północą rozpoczęto 2 wielkie operacje - o kryptonimie „Azalia” oraz „Jodła”. Ta pierwsza za zadanie miała opanowanie i wyłączenie telewizji, radia oraz central telefonicznych. Do 451 tego typu obiektów wkroczyły uzbrojone oddziały SB, MO, Wojsk Ochrony Pogranicza i innych jednostek wojskowych. Odcięto cywilne telefony, po północy nie działały nawet te w ambasadach i konsulatach. Celem drugiej operacji było zatrzymanie wytypowanych osób, uznanych za groźne dla bezpieczeństwa państwa. Co ciekawe w stosunku do zatrzymanych nie używano terminu aresztowanie a internowanie czyli przymusowe osadzenie w miejscach odosobnienia. Podaje się, iż pierwszego dnia stanu wojennego do więzień trafiło blisko 3,5 tysiąca działaczy „Solidarności” i innych opozycjonistów, a w sumie przez obozy internowania przeszło około 10 tysięcy osób. Przeszukano i zajęto siedziby władz związkowych, niszczono przechowywany tam sprzęt, rewizje objęły także domy prywatne. W samej partii również przeprowadzono czystkę. Poddano weryfikacji lojalność swoich członków, dziennikarzy, nauczycieli, dyrektorów. Wśród zatrzymanych znalazł się m. in. Edward Gierek (do niedawna szef Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i faktyczny przywódca państwa) i jego najbliżsi współpracownicy, czy były premier Piotr Jaroszewicz, których zatrzymano dla propagandowego efektu.
Na podstawie uprawnień WRON zawieszono podstawowe prawa obywateli - wolność i nietykalność osobistą, ograniczono możliwość przemieszczania się wprowadzając godzinę milicyjną (początkowo od 19:00, następnie od 22:00 do 6:00), zakazano zmiany miejsca pobytu bez uprzedniego zawiadomienia władz, zamknięto granice i lotniska wstrzymując wyjazdy zagraniczne do odwołania. W szkołach i na uczelniach wyższych czasowo zawieszono zajęcia, wyłączono telefony i wprowadzono cenzurę korespondencji (po późniejszym przywróceniu połączeń telefonicznych, podczas rozmów można było usłyszeć: rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana...). Poza wybranymi gazetami (rządowe „Trybuna Ludu”, „Żołnierz Wolności” oraz terenowe organy komitetów wojewódzkich PZPR) wstrzymano wydawanie prasy. Zakazano strajków, działania związków i organizacji społecznych, zgromadzeń. Sądy zaczęły orzekać w trybie doraźnym. Zmilitaryzowano wiele instytucji, głównie z gałęzi komunikacji, energetyki, górnictwa, jak i najważniejsze fabryki. Pracowników potraktowano jak żołnierzy, grożąc karą długoletniego więzienia a nawet karą śmierci za nieposłuszeństwo. Powołano do służby tysiące rezerwistów, wydano rozporządzenie o nakazie zdeponowania broni i amunicji.
Atmosferę strachu podsycały wojskowe patrole, transportery opancerzone a nawet czołgi. Jak podają źródła jedynie w dniu wprowadzenia stanu wojennego w całym kraju zaangażowano ok. 70 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, 30 tys. funkcjonariuszy MSW, na ulice wyjechało 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe. Broń wydawano także zmobilizowanym członkom ORMO, a nawet byłym członkom SB i MO, będącym na emeryturze czy rencie. Obwieszczenie Rady Państwa wzywało „wszystkich obywateli do bezwzględnego przestrzegania wprowadzonych zakazów, nakazów i ograniczeń”. Nic dziwnego, że widząc, co dzieje się na ulicach, wobec braku dostępu do informacji i mylnego pojmowania pojęcia stan wojenny, krążyły pogłoski o wybuchu wojny.
Dla większości społeczeństwa był to ogromny wstrząs, w następnych dniach podjęto akcje strajkowe ale zostały one skutecznie spacyfikowane – jedną z najtragiczniejszych była przeprowadzona w Kopalni Wujek – kosztowała życie dziewięciu osób, kilkadziesiąt innych zostało rannych. Do dziś nie udało się ustalić jednoznacznie liczby poszkodowanych i ofiar stanu wojennego – tych które poniosły śmierć, straciły zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy też podczas demonstracji. Tragizm tych wydarzeń celnie oblekł w słowa głos ówczesnego pokolenia Jacek Kaczmarski:
Gdy wycinają młody las
I cieknie sok z przeciętych pni
Nie gaśnie żadna z ważnych gwiazd
Nic nie wstrzymuje biegu dni
I słychać tylko siekier jęk
Bo nie jest skargą drzew ich trzask
W tej ciszy godność jest i lęk
Gdy wycinają las
Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 r., odwołano go dopiero w peerelowskie święto 22 lipca 1983 roku. Z okazji 41. rocznicy jego wprowadzenia Gmina Chęciny pragnie uczcić pamięć wszystkich, którzy w konsekwencji wprowadzenia stanu wojennego zostali poddani szykanom i represjom, a także tych, którzy walczyli o wolność naszej Ojczyzny od komunistycznego jarzma. Z tej okazji Zamek Królewski w Chęcinach zabłyśnie w biało-czerwonych barwach.
Kornel Morawski, Centrum Informacji Turystycznej i Historycznej Gminy Chęciny